Strona:Gerhart Hauptmann - A Pippa tańczy.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


WANN. Nikt tu, podczas twojej nieobecności, nawet włoska jej nie tknął!
HLLLRIEGEL. Lepiej jednak, że ja tu już jestem!
WANN. Niebo tak chce! — Przynieś mi tu wiaderko śniegu! Przynieś śniegu! Położymy mu na dołek sercowy, żeby mu się to biedne schwytane, trzepocące się zwierzę w piersiach uspokoiło!
HELLRIEGEL. Czy on ranny?
WANN. I to być może!
HELLRIEGEL. Cóż nam z tego, jeśli on znowu do sił przyjdzie? Zacznie na wszystkie strony tłuc pięściami i pomorduje nas wszystkich.
WANN. Mnie nic! a wreszcie i nikogo, jeśli będziesz rozsądny.
PIPPA. On jest nim przecie! a więc to jest ten stary wydymacz szkła, Huhn!
WANN. Poznajesz go teraz? tego gościa, który tak późno nadszedł jeszcze, aby tu potężniejszego od siebie oczekiwać!? Przybliżno się, mała, nie bój się! twój prześladowca jest sam teraz prześladowany! — (Hellriegel wnosi wiaderko śniegu) — Cóżeś to na polu zobaczył, Michał, Michał, żeś blady jak chusta!
HELLRIEGEL. Nie wiedziałem! (Mówi kładąc lód) — To wcale nie są te góry, które z tobą w szynku skakały i tańczyły, a z których szczęśliwie udało mi się ciebie uprowadzić.
PIPPA. Przypatrzno się dokładnie, to on przecie!
WANN. Tak, ale teraz stał się naszym bratem!
PIPPA. Co ci jest, Michaś? jak ty wyglądasz?
WANN. Cóżeś to na polu zobaczył, żeś blady jak chusta?
—   78   —