Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

twarzy, która zwisała, świadcząc, że Nakoneczna dawniej była »tęgą« — pięknością. Tylko nos krogulczy wystawał, węsząc czujnie i przebiegle. Ten nos i ręce, wiecznie złożone na wystającym śpiczasto brzuchu, stanowiły charakter tej postaci. Było w nich coś lisiego, zakonnego i zarazem staro-chłopskiego. Pachniało to refektarzem i sionką, w której gnije kapusta.
Nakoneczna trudniła się czemś na dnie tych jam suterenowych. Czem? — Było to coś graniczącego z ginekologią, bo klientela jej przeważnie składała się z kobiet bladych, niepewnych, wsuwających się do sionki trwożliwie, czasem jakby tłumiąc łkania. Ciemne chustki, wtłoczone na głowy, zakrywały twarze. Kobiety te zostawały czasem dłużej, czasem odchodziły szybko. Mówiono o Nakonecznej że... umie poradzić...
W ciszy, ciemni i zgniliźnie.
W suterenach kamienicy pani Dulskiej.
Nakoneczna radziła.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

Gdy Nakoneczna znalazła się w kuchni Dulskiej, nos jej migiem zrobił inwentarz