Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

test, że mowy nawet o użyciu siły być nie mogło. Felicyan zbuntował się i pokazał zęby. Żądał tylko spokoju i horyzontalnej pozycyi. Dulska nie byłaby ustąpiła, lecz Felicyan znalazł nagle sprzymierzeńca w stróżu, który dość solidarnie odmówił swej pomocy. Dulska wymówiła miejsce stróżowi. Wezwała kucharkę, która także przeląkłszy się krwią nabiegłych oczów Felicyana i jego parskającego »precz! precz!...«, uciekła. Pokojówka była młoda i płocha, więc się nie nadawała do prowadzenia po pokoju dorosłego mężczyzny w bieliźnie. Tak tedy Dulska pozostała ze swą metodą osamotniona, a Felicyan tryumfował w pozycyi leżącej, odgraniczony ciemno-ponsową tarczą kołdry.
Wprawdzie Dulska odbiła sobie porażkę, taszcząc z apteki dużą flaszeczkę kropli waleryanowych. Czterdzieści kropel w kieliszku wody »mogło« wywrzeć skutek, bo w każdym razie to było przecież lekarstwo. Lecz Felicyan, rozzuchwalony powodzeniem, kieliszek z waleryanem cisnął na ziemię, i dziwna, nie uchwytna, a przejmująca woń napełniła całą sypialnię. Dulska porwała się za głowę i umknęła,