Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sympatyi spozierał proboszcz na panią Dulską, którą zawsze winił za to, iż zbytnią pobłażliwością przyczyniła się do upadku Zbyszka. Widoczne ślady irytacyi, jaka nurtowała Dolską i jaka odbiła się wreszcie na jej twarzy, proboszcz przypisywał rozrzewnieniu macierzyńskiemu w chwili uroczystej zmiany w życiu jedynaka.
— Zawsze... matka... — myślał, zabierając się do związania stułą dwóch rąk obcych sobie, odzianych w już zbrudzone na końcach palców śnieżne rękawiczki.
Dopełniał się i uświęcał targ.

· · · · · · · · · · · · · · · · · · · ·

To, co nastąpiło później, usuwa się z pod publicznej wiadomości. Była to cicha podjazdowa wojna starszej Dulskiej z młodą Dulską. Nie była to wojna młodości świeżej, nieopatrznej, rozwalającej tradycye i mury z zaśniedziałemi przesądami starości. Nie. Była to nader ciekawa wojna starych zaśniedziałości Dulskiej z jeszcze wspanialszemi i bardziej starszemi zaśniedziałościami Zbyszkowej. To bowiem, co w rodzinie Dulskich było przykazaniem, zda się, przez jakiegoś