Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

»idzie«... aż zaczyna być w sypialni jakoś przedśmiertnie, niewyraźnie...
Pierwsza Mela biegnie do matki.
— Mamo! — ojciec tak piersiami robi.
Dulska czyści szpilką podwójną uszy, opierając się niedbale o stół jadalny — odparła:
— To i co? — robi piersiami, bo mu się tak podoba.
— Ale tato nie odpowiada. Ja mówię, ale tato nie odpowiada...
Dulska wzruszyła ramionami.
— To co? Czy on kiedy odpowiadał? Słyszałaś go?
— No... tak... ale...
I po chwili Mela dodaje cichutko:
— Może — doktora?
Dulska porywa się w całej okazałości.
— Co? czego? doktora? A był tu przecież jeden i co mądrego poradził? Oto — że twój tacio ma nogę złamaną! Filozof. Na to po szpitalach ludzi trzeba krajać! Niechby poradził — a nie powiedział to, co my dawno wiedzieli bez niego...
— Przecież proszę mamci...
Lecz Dulska ma już dosyć.