Strona:Gabryela Zapolska - Śmierć Felicyana Dulskiego.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I otworzywszy drzwi do kuchni z całym impetem, wydaje rozkaz pokojówce.
— Leć do tego doktora naprzeciwko, co mieszka na parterze... wiesz?
Pokojówka pokazuje wszystkie zęby całe, ale nie myte.
— I powiedz mu, albo kto tam będzie w domu, żeby tu do nas przyszedł i to jak najprędzej.
Pokojówka nawet bez chustki leci spełnić rozkaz. Pilno jej i przyjemnie.
Dulska przygniata Felicyana jednem ze swych najenergiczniejszych spojrzeń.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

— Zobaczymy, co ci panowie mędrszego ode mnie wymyślą! — mówi — chyba nóż!...
Zaledwie Dulska wydała ów rozkaz sprowadzenia doktora, a już ogarnął ją żal, że to uczyniła. Lecz — szukaj wiatru w polu! Dziewczyna służebna, jak duch »na jednej nodze«, powiała na drugą stronę ulicy. I — o cudo — gdy wracała z bramy, Dulska dostrzegła, że ku bramie po ulicy nadciąga właśnie doktór. Dziewczyna pędzi ku niemu. Rada i roześmiana wskazuje na kamienicę Dulskiej i zaprasza.