Strona:Gabryela Zapolska-Skiz.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
muszka.

Tego zanadto.

Wylatuje przez drzwi środkowe.
tolo.

Nie powinieneś się tak martwić. Miejmy nadzieję, że ten drugi nie pęknie.

wituś.

Właśnie. To mnie się tylko takie rzeczy zdarzają. — Wypędziłem ekonoma, dwóch pastuchów i teraz wezmę się do rządcy, skoro tylko do domu wróci.

tolo.

Jeżeli sądzisz, że ci to ulgę sprawi.

SCENA XI.
tolo — lulu — wituś.
lulu.

Chciałam ci powiedzieć kuzynie, że prosiłabym cię o konie do wieczornego pociągu.

wituś, roztargniony.

Co? kuzynka odjeżdża? Odjeżdżacie?

lulu.

Ja odjeżdżam!

tolo.

To jeszcze zobaczymy.

Wchodzi do swego pokoju. Wituś chodzi po pokoju wielkiemi krokami, bardzo wzburzony.