Strona:Gabryela Zapolska-Skiz.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
lulu.

Milcz! słuchać nie mogę. Ja miałam także lat dwadzieścia a nie zdradziłam. Sądziłam, że się zatrzymasz tam, gdzie jest dla uczciwej kobiety granica.

muszka.

Skoro się raz weszło na tę drogę, granic się nie zna — jeśli się jest żywym człowiekiem.

lulu.

Dość! Stało się! (Chodzi wzburzona po pokoju). Oto co od ciebie wymagam, a wymagać mam prawo.

muszka.

Nie możesz wymagać nic! nic! Kocham i jestem kochana!

lulu.

Nie jesteś kochana!

muszka.

Powiedział mi to sam!

lulu.

Gdyby istotnie kochał — nie mówiłby. Zresztą mężczyźni zawsze kłamią kobiecie, gdy chcą ją zdobyć. Ale żądam ażebyś zerwała, ażebyś do naszego stąd odjazdu nie rozmawiała z mężem moim sam na sam ani jedną chwilę!

muszka.

Będzie co ma być i co powinno się stać! Jeżeli myślisz, że ja i on wyrzekniemy się naszego szczęścia — mylisz się! Pierwej śmierć!

Wybiega gwałtownie do swego pokoju.