Strona:Gabrjela Zapolska-I Sfinks przemówi.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Rewolwer“, — komedja Fredry.

Przedstawiono wczoraj na lwowskiej scenie „Rewolwer“. Przedstawiono komu na pożytek, komu na chwałę? — to już tajemnica p. Pawlikowskiego. Fantazją kierowany, wybrał jedną z najsłabszych pośmiertnych komedyj Fredry i na scenę ją wprowadził. Nie było to na chwałę genjalnego pisarza, nie było to na pożytek sceny, ani publiczności. To była próba, czy chęć wmówienia, że się zna lepiej od wszystkich na tem, co jest sceniczne, albo niesceniczne. Gdyby tu szło o cały cykl Fredrowskich utworów, taki „Rewolwer“ mógłby zająć jeden wieczór. Ale skoro się ma cztery wieczory, a czasem trzy na dramat w tygodniu, to już lepiej iść utartą drogą — wznowić taką „Zemstę“, niż mordować ludzi i cień Fredry owym „Rewolwerem“.
Mając przed sobą czarownym blaskiem lśniące klejnoty, kochane i cenione przez publiczność, stroić pamięć Fredry „przywiędłym już kwiatem“ według jego własnych słów, to zbyteczne. Mamy prawo żądać i domagać się, aby „Zemsta“, aby „Śluby“, razem z „Dożywociem“, z „Mężem i żoną“ pozostały w bieżącym repertuarze. „Zemsta za mur“ musi być grana na scenie narodowej — grana z całym pietyzmem i należną czcią. Tymczasem z repertuaru nowej sceny usunięto ją zupełnie. Pan Pawlikowski nie może się tłumaczyć tem, iż na „Fredrę we Lwowie nie chodzą“. Tak nie jest.
Wystarczy przypomnieć sobie wysprzedaną widownię na