Strona:Gabriele d’Annunzio - Notturno.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pałac Coré jest tylko wieńcem szerokim podtrzymywanym przez głowy lwie, patrzące ku wodzie.
Od pałacu Dario aż do kościoła Maria della Salute[1] cegły i kamienie w świetle różowem wyglądają jakby cieliste.
Fasady przytykają do siebie, jak podpierające się wzajem kobiety, bojące się upaść w znużeniu kwietniowem.
Wielka barka czarna, ładowna lśniąca siarką a popychana wiosłami długiemi, przechodzi jak zjawisko wydobyte ze wspomnień z przed lat tysięcy.
Ma ster starożytny o szerokiej łopacie i długim drągu, który w pięści trzyma człowiek, podobny do fenickiego sternika.
Siarka przybiera, wchodząc w cień, jakiś ton nieokreślony.
Ten kolor żółty ma moc jakiegoś niespodzianego tematu, który przycichającą symfonię podnosi odrazu do wyżyn wzniosłych.
Dziwne jakieś uciszenie jest we mnie.
Nie słyszę już jaskółek.
A serce bije mi trwożnie, że jakieś uderzenie w dzwony przerwie tę muzykę utajoną.
Niedziela Wielkanocna. Święto Zmartwychwstania.
Towarzysz broni posłał mi odbitkę wspaniałego rysunku „na inzurekcyę“, który Michał Anioł wykonał piórem, wyrwanem orłowi Giovanniego di Prediletto. Resurgit et insurgit.

23. kwietnia 1916. Chrystus tytaniczny, odwaliwszy ciężką płytę grobu, zawsze jeszcze jedną nogę trzyma w skalistem wyżłobieniu. Ale głową wzniesioną,

  1. Słynna budowa barokowa Langheny (1630—1656) przypomina ją kościół Karola we Wiedniu.