Strona:Gabriele d’Annunzio - Notturno.djvu/176

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Uczą, jak walczyć należy.

Oto sposoby, które stosuje sztuka ogniowa.
Rzucają się ognie na pni, naprzód uderzając na korzenie nadziemne i odrośle wystające.
Potem po korze wspinają się w górę.
Zdaje się, że wyczuwają, że szukają, gdzie lepiej ugryźć mogą.
Usadawiają się i zostają, gdzie konar się załamał, gdzie rana jest żywiczna, gdzie blizna woniąca.
Jeśli wiatr ustaje, obniżają się.
Ale ten z płomieni, który wzębił się w pień na żywotnem miejscu, nie popuszcza go już. Zostaje sam, zawieszony i wciąż kąsa, wciąż pożera, oddalony od płomieni innych, sam ze swoim głodem, ze swoją uporczywą wściekłością.
Na myśl przychodzą mi owe bitwy morskie, owe rozpaczliwe starcia i zczepiania się okrętów, w których pięści i szczęki walczących uwięzły na krawędziach pokładów, a nieprzyjacielskie topory odrąbywały ramiona, ucinały głowy. Mimo to straszliwe ręce nie przestawały zaciskać, szczęki nie przestawały wkąsywać się w drzewo, a tylko ciała opadały w dół i tonęły[1].
Tak szpony czerwone płomieni, tak ich paszcza ognista uczepiły się pnia, oderwane od ciała, które spadło.
O bojowniku bezczynny, przypomnij pobratymca Eschyla.

Niektóre pni pałą się tylko po jednej stronie, jak

  1. Przypomnienie podania o Stańczyku, który w ten sposób zatrzymać chciał łódź perską.