Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

uroczystością obnosisz swoją szatę Westalki. Sądziłem, że mówię przed kobietą — widzę, iż mam do czynienia z marmurowym blokiem.

JULKA.

Mylisz się, Karolu. Nie obnoszę uroczyście swojej szaty Westalki, ale sądzę, że ty i Ella nie powinniście zdawać sprawy ze swych czynności przed nikiem, ani przedemną, ani przed światem. Czy ja spowiadam się kiedy przed wami z moich czynności?

KAROL.

O! ty żyjesz w abstrakcyach. Twój świat cały kończy się na izm — feminizm — socyalizm.

JULKA (powstając).

Czy pragniesz czekać na Elkę?

KAROL.

Chciałem ci tylko powiedzieć, że nie powinnaś być taką, jaką jesteś. To cię doprowadzi do czegoś złego. Zostaniesz nałogową działaczką, a to najfatalniejsze.

JULKA.

Najfatalniejszem jest być — niczem. zerem albo przeciętnym mężczyzną, lub przeciętną kobietą.

KAROL.

Do jakich mię zaliczasz?

JULKA (obojętnie).

Do tych... przeciętnych.