Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
NINA.

Może panie sądziły, że ja się zechcę pogodzić z Karolem?... Cóż znowu! Po co? (do Elki). Pani jednak radzę niech pani się nie zacina w uporze i z nim pogodzi. Już tyle razem ze sobą przeżyliście... To bardzo wiąże dwoje ludzi... Niech pani przemówi do niego serdecznie, a on się z pewnością wróci. Ja z nim nie umiałam postępowałam. Z nim trzeba dobrocią... cukrem, cukrem... O! już teraz będą wiedziała jak z mężem się obchodzić...

(po chwili).

To tylko o to paniom chodziło? Tak?... No — to ja już pójdę, bo mam dziś jeszcze gości na herbacie. (do Elki). Strasznie pani blada... Niech pani dolewa do wszystkiego ekstrakty doskonałe i wino stare... potem na południe... ale już razem z Karolem. No... do widzenia! do widzenia! uciekam!... A skoro spotkam Karola natychmiast go przyślę... Dziękuję... niech pani nie wychodzi, bo zimno... do widzenia!...

(wychodzi szeleszcząc, Julka ją odprowadza, Elka stoi zdumiona, Julka wraca i patrzy przez chwilę na Elkę).



SCENA VII.
ELKA, JULKA.
ELKA.
(Zdumiona patrzy przez chwilę na drzwi, któremi wyszła Nina, po chwili chwyta Julkę za ręce).
ELKA.

Julko!... widziałaś? słyszałaś?