Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JULKA.

Ale nie, kochanką... Widzisz więc, że i przy mnie bardzo szybko zapragnąłbyś zmysłowych szałów, nerwowych wstrząśnień, artystycznych wrażeń i goniłbyś za niemi. Wrogiem każdej kobiety, nieprzyjacielem jej nieubłaganym jest każda inna kobieta. Ta, która posiada serce, cierpiała na nerwy, ta, która działa na nerwy, nie podbudza zmysłów, a podbudzająca zmysły, pokonaną jest przez kobietę bardziej uduchowioną. I tak wiecznie, wiecznie... błędne koło! błędne koło!

KAROL.

Ty rozumujesz... zimno, chłodno, obojętnie... ja szaleję, mózg mój pracuje dniami i nocami, aby odtworzyć twe słowa, twe uśmiechy, twe nieporównane znaczenia, jakie umiesz nadać wyrazom. Czuję, że przez ciebie będę człowiekiem pracy i czynu...

JULKA (ironicznie ale paważniej).

Jak długo? Dopóki twe zmysły lub nerwy, lub wyobraźnia nie dopomną się o swoje prawa.

KAROL.

Jeśli tak mówisz, to wiedz, że nerwy moje szaleją, na samą myśl o tobie...

JULKA.

Jeżeli nerwy — więc w takim razie dlaczego mówisz o duchu? o umyśle? — Ale nie, ty się mylisz, ty sam nie wiesz, co tobą targa. A ja ci mówię, że tylko chęć osiągnięcia tego, co jest dla ciebie niedościgłe — nic więcej.