Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Mężczyzna.djvu/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ELKA.

Powiedziała, że wróci zaraz...

(Opiera się o poręcz sofy i tak siedzi długą chwilę, z pod zamkniętych powiek zaczynają jej płynąć łzy. Karol spogląda na nią i dostrzegłszy, ze płacze, gryzie niecierpliwie usta).
ELKA (cicho i zimno).

Tak mi się wszystko przypomina.

KAROL.

Pani się denerwuje, ja pójdę.

ELKA (j. w.).

Nie... bo choć pan tu jest, to ja tak jakbym pana nie widziała. Pan teraz dla mnie jest jak widmo z poza grobu... Pan wie — jak duch. Tamten to był inny. — Pan mi jesteś zupełnie obcy. —

(zgrzyt klucza w zamku).

Julka!

(Karol zmieszany cofa się ku oknom, wchodzi Julka szybko).



SCENA III.
JULKA, KAROL, ELKA.
JULKA (idąc do Elki nie widzi Karola).

Byłam... niema jej w domu. Zostawiłam bilet... co ci? Elko! blada jesteś jak trup? co tobie?

ELKA (wskazując na Karola).

Przyszedł... jest tam.