Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Car jedzie.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Dziadek.

Za straszne poniżenie dla tych trochę ulg.

Komitetowy.

Nie widzę pana — po głosie przecież sądzę, że starcem musisz być. Dla pana skończone życie. Ale są młodzi, którzy walczą i walczą o wszystko — o rodzinną mowę, o naukę, o prawo myśli — wolnej myśli... Dla nich, dla tych naszych dzieci myśmy zrobili ustępstwo i każden z nas coś ze siebie dał...

(słychać płacz Pani w ciemności).

Ktoś tam w ciemności łka! To jakieś serce matki, które mnie rozumie — bo i ja mam dzieci, dzieci które chodzą do szkół i które kształcić się muszą.

Dziadek.

W tem siła, w tem potęga, w tem zwalczenie pewniejsze niż przez stawianie tryumfalnych bram. Gdy nowe pokolenie będzie zdrowe duchem, a umysłem potężne — nie zginiemy.

Komitetowy.

Ależ na to trzeba wolności myśli, trzeba