Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Car jedzie.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Pomocnik komisarza.

To ja się tem zajmę.

Dziadek.

Ani się pan waż. To mój dach, mój dom.

Pomocnik komisarza.

Panie kochany... władza ani dachu, ani domu niczyjego nie zna. Władza ponad wszystko... Żegnam.

(wychodzi).
Dziadek pozostaje sam — wchodzi cicho Pani.


SCENA 11.
Pani. Dziadek.
Pani.

Znów był ktoś z policyi?

Dziadek (krótko).

Tak!...

Pani.

Boże mój, Boże...

(siada przy stole i opiera głowę na rękach)

Stefek chory — ma rozpaloną głowę. Zmęczyli, wygłodzili dzieci... przytem to go zdenerwowało... już go więcej nie puszczę...

(chwila milczenia).