Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Car jedzie.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Korepetytor.

Na drodze mojej — jestem sam! sam!.. cienia nie mam za sobą, cienia, któryby mój plan przeniknął... Nie wie nikt... Bóg... teraz ty... Lecz ty jesteś połową mnie, jesteś mną. Ty dawno wiesz... ty musiałaś mieć dziś tę samą myśl, dojrzała w tobie — rozwinęła się i teraz masz ją na dnie swego serca jak wąż zwiniętą i ukrytą. Czy masz tę myśl?

Córka (cicho).

Mam!..

Korepetytor.

Takich wężów, takich myśli strasznych jest dziś w mieście tysiące tysięcy. Każdy kto tam stał, każdy kto na turkot jego kół bladł, każdy dawałży cie takiej myśli. Lecz wykonam ją — może tylko ja!.. Pewnie — jeden ja!.. Powiedzą — szaleniec! całe społeczeństwo przez niego ucierpi!.. tak powiedzą!.. Ale tak nie będzie. Nikt nie ucierpi. Ja sam... chwilę... bo i ja padnę...

Córka (cicho).

I kiedy? gdzie?