Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Car jedzie.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od którego zawisło szczęście albo niedola nas wszystkich, on, który mógłby mówić, a nie może lub nie chce...

Korepetytor.

Czy nie chce... czy nie może — to dla nas jedno. On odpowiada... Tamto — rząd — ministrowie — nie uchwytni... On jest. Widoma władza — widomy znak... i nad nim spełnić się musi...

Córka (cofając się).

Co? co?

Korepetytor.

Ty wiesz co. Myśl musi dojrzeć w czyn. Niepewny byłem, wahający. Poddałem pod jarzmo kark. Ale oto — ty wiesz — ja cały miesiąc spędziłem — tam gdzie ich własny kraj... Rozumiesz... w Rosyi tej — która płomieniem wre, w której rozbrzmiewa szept „batiuszka, batiuszka nasz“... a ludzi zabija głód. Tam żyłem — ja żyłem tam. Jam wsłuchał się w straszny szum. Ten szum to płynie z serc — z młodzieży rosyjskiej serc... i w sercach tych terror wre. Jam poznał co to jest moc... za-