Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Car jedzie.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Dziadek.

Nie, młody panie... spać nie mogę... dziś wielka uroczystość... wjazd tryumfalny... raduje się serce moje, że dane mu na starość dożyć takiej chwili... Radosny dzień? co?...

Korepetytor.

O!.. tak!..

Dziadek.

Pan zapewne pełnił straż?..

Korepetytor.

Nie.

Dziadek.

Nie?.. To dobrze!.. Ale pana zanotują... Nie boi się pan?

Korepetytor.

Ja się nigdy niczego nie bałem.

Dziadek.

Jeśli tak — szkoda że pan żyjesz teraz — wielka szkoda! Co pan zrobisz ze swą odwagą?.. Dziś nie trzeba mieć odwagi... to na nic...

Korepetytor.

Kto wie!..