Przejdź do zawartości

Strona:Gabriela Zapolska - Car jedzie.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Córka.
(spokojnie)

Ja byłabym i tak nie poszła... Ja nie mogę na to patrzeć... Czy dziadzio wie? Jej dali bukiet związany słuckim pasem. To niby nic... A przecież tak dziwnie... Tak jakoś strasznie, jak ona ten pas trzymała...

Dziadek.

Dobrze powiedziałaś... to było strasznie jak ona ten pas trzymała.

Córka.

I tak mi smutno... Jezus! jak mi smutno...

Syn.

Mamciu!... mnie głowa boli... ja pójdę się położę...

Pani.

Idź, Stefku! Poczekaj — rozbiorę ci łóżko...

Syn.

Nie — ja się położę ubrany. Dziś mam korepetycyą. Mamcia mnie obudzi. Mam trudną bardzo lekcyę... tłumaczyć Puszkina... Mamcia wie...

(wychodzi z Panią)