Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rozkosze stanu kupieckiego, lub też grać na jakimś instrumencie do taktu skaczącym wokół siebie subjektom. Pomińmy jednak sprawę, czy ta niechęć kupca byłaby dobrem lub czy świadczyłaby o uzdolnieniu poetyckiem kupiectwa. Napewno w każdym zawodzie winien istnieć obraz idealny zdrowia i szczęścia, a oddalenie jego od rzeczywistości nie jest tu jedynem zagadnieniem ważnem. Nie można zgóry twierdzić, że ogrom tradycyjnych wyobrażeń o sławie i obowiązku działa stale w głowie lekarza lub żołnierza jako przykład; że bitwa pod Waterlo, sprawia faktycznie osobistą przyjemność komuś przy czyszczeniu spodni, lub że „dobro ludzkości“ łagodzi nagłe bogactwo wyrażeń lekarza wyciągniętego o drugiej w nocy z łóżka. Aczkolwiek żaden ideał nie przytłumi wstrętnego mozołu i drobiazgowości każdego zawodu, jednak w przykładzie z lekarzem i żołnierzem, kryje się on w głębi i czyni cały mozół rzeczą cenną. Ujemnem zjawiskiem jest brak takiego ideału w wielu szacownych rzemiosłach i zawodach, od których zależy byt nowoczesnego miasta. Szkoda, iż uznany dziś tryb myśli i uczuć nie daje odpowiednika dawnego pojęcia patrona.
Nastręcza się w końcu pytanie, czy świat nie stracił nic, wskutek zniknięcia ideału szczęśliwego rolnika. Głupiem jest wyobrażanie sobie rolnika, chodzącego od stóp do głowy we wstążkach, ale lepsze to, niż świadomość, iż chodzi od stóp do gło-