Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

monumentum aere perennius, było jedynem uczuciem dla radości jego ostatecznem. Współczesny człowiek estetyzujący wynalazłby tu łatwą sposobność emocji; ślubowałby, że skuje dwie góry; lecz potem równie zadowolony z siebie przyrzekłby przykuć ziemię do księżyca. Ale niwecząca świadomość niewiary w te obietnice, świadomość, iż nic nie rzekł, co miałoby jakiekolwiek znaczenie, odebrałaby mu nawet pozór zuchwałej aktualności, która jest pobudką wszelkiego ślubowania. Czyż mogłoby bowiem coś bardziej oburzać, jak życie w stosunkach, w których matka nasza lub ciotka przyjmowałaby, z dobrodusznością nałogu, wiadomość o naszych zamiarach zamordowania n. p. króla lub też wystawienia kościoła na Placu Teatralnym?
Bunt przeciw ślubom wzrósł obecnie, aż do walki z typowym ślubem małżeńskim. Bardzo zajmujące jest słuchanie rozpraw przeciwników małżeństwa na ten temat. Zdaje się, że wyobrażają oni sobie, jakoby ideał wieczności był jarzmem tajemnie narzuconem światu przez szatana, podczas gdy jest to jarzmo stale nakładane sobie przez kochanków dobrowolnie. Wynaleziono hasło, czarno-białe contradictio w dwu słowach — wolna miłość — jak gdyby kochankowie byli kiedykolwiek wolni lub też takimi być mogli. Już w naturze miłości leży skrępowanie samego siebie; instytucja małżeństwa okazała tylko szacunek prze-