Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

duch farsy. Kuba rozcinający jednym ciosem żandarma na dwoje (nie należy mieć tu nic zdrożnego na myśli) urzeczywistnia jedno z naszych marzeń. Właściwość tę podtrzymuje i uzmysławia właśnie krajobraz i architektura cechująca zwykle farsę. Gdyby cała akcja nie rozgrywała się w atmosferze odrębnej, gdyby na gruszy nie wisiały jabłka, a czerwona rzeka i dziwaczny krajobraz nie stały w perspektywie, działanie byłoby całkiem odmienne. Ulice, budy, rynsztoki farsy, rzeczy dla przeciętnego estety tak zwyczajne, stają się tu główną częścią składową estetycznego założenia. Chcąc doznawać stale nowych wrażeń widz pragnie ujrzeć tutaj naprawdę drzwi nowoczesne, które się podnoszą i opadają; zobaczyć prawdziwego piekarza, którego kukiełki same latają w powietrzu; inaczej bowiem nie możnaby zauważyć, w tem całem napięciu wewnętrznem, wywołanem przez napływ cywilizacji, nagłego wystąpienia krasnoludka, czy Wyrwidęba. Gdy runie obecny ciasny kierunek estetyzujący, wówczas dopiero farsa osiągnie uznanie i szacunek. Gdy ludzie przestaną malować mieszkania swe na szaro i zielono, dekorować je japońskiemi różami, wtedy nawet esteci wybudują domy w stylu pantominy, gdzie wszystkie klamki i kołatki będą od wewnątrz, domy z zapadającemi się schodami i z komicznemi obiadami, ukazującemi się nagle z wzgłębienia, jak „stoliczku nakryj się“. W każdym razie