Strona:G. K. Chesterton - Obrona niedorzeczności.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wych i filozoficznych — wskazałbym popularne wierszydła i literaturę niedorzeczną. Jest coprawda faktem, iż najwięksi pisarze wszelkich czasów, jak Arystofanes, Rabelais i Heine — pisali niedorzeczności, ale głupstwo ich było innego pokroju, miało charakter satyry, było symboliczne i stanowiło coś w rodzaju pląsów dookoła prawdy. Instynkt satyryka, który widzi typową cechę człowieka w wąsach Naczelnika Państwa i wydłuża je celowo, różni się od instynktu błazna, wyobrażającego sobie, jak te wąsy wyglądałyby np. na twarzy arcybiskupa, gdyby tam nagle wyrosły. Traktowanie niedorzeczności, jako odrębnego rodzaju literackiego (rzekłbym swoiste pojmowanie) byłoby zgoła bezpodstawne, gdyby stanowiło tylko kaprys estetyczny. Nigdy potężny twór artystyczny nie wykwitnął z czystej sztuki podobnie, jak rzecz nawet najbardziej rozumna z czystego rozumu. Każdy rozkwit estetyczny wyrasta z bogatej gleby etycznej. Zasada l‘art pour l‘art jest dobra wówczas tylko, gdy pragnie zaznaczyć istotną różnicę między ziemią a drzewem, które tkwi w tej ziemi korzeniami; zła jest, gdy usiłuje twierdzić, że drzewo mogłoby rosnąć równie dobrze, gdyby korzenie jego wisiały w powietrzu. Wszelka literatura potężna była pierwotnie alegoryczna — alegoryczna dla pewnego określonego na świat poglądu. Iliada tylko dlatego jest wielka, ponieważ życie całe stanowi w niej bitwę, Odyssea, gdyż życie