Strona:Filozofija Lucyjusza Anneusza Seneki.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w bezpośredniéj styczności z rzeczywistością żywota greckiego. Ztąd téż miał słuszność hr. de Maistre, gdy powiedział o mównicy ateńskiéj, że takowa byłaby się stała sromotą ludzkości, gdyby Focyjon i jemu podobne ofiary spółeczno politycznego paroksyzmu greckiego nie były zrównoważyły zwyczajnéj gadaniny mowami przejętemi godnością wstępując niekiedy na mównicę, nim czarę z cykatą wychyliły albo wbrew woli ziemię ojczystą porzuciły. W Rzymie nigdy nie upadło tak nisko krasomówstwo, które zwrócone zwykle bezpośrednio ku właściwéj sprawie, szczyci się z tego powodu słusznie pomnikami wielkiéj sławy. Ale jeszcze niekorzystniejszy aniżeli stósunek krasomówstwa greckiego do rzymskiego był stosunek historyjografii greckiéj do rzymskiéj. W prawdzie przyznaję chętnie, że historyjografiją grecką zajmowali się często znamienici politycy, którzy kreśląc dzieje a zwłaszcza takie, w których sami udział mieli (jak mianowicie Tucydydes i t. p.), do wysokiego stopnia posunęli pragmatyzm w historyjografii. Ale cóż ztąd, skoro z drugiéj strony jest historyjografija grecka rojowiskiem kłamstw zwłaszcza co się tyczy wojen z Azyją, gdzie Greczyn grzeszył bezecną przesadą w opisie tryjumfów nad zastępami azyjatyckimi. Póki sam Greczyn pielęgnował historyjografiją, póty nikt nie miał sposobności do zdarcia maski z kłamliwości greckiéj, ale gdy i Rzym przejęty większém zamiłowaniem do prawdy zaczął uprawiać prozę historyczną, wtedy wyjawiła się tak kłamliwość jako téż i przesada hańbiąca historyjografiją grecką. Do śmiertelnych grzechów Greczyna należała także niepohamowana pycha względem każdego, kto nie należał do jego narodowości. Upojony tą pychą, którą go nie tylko poeci jak Euripides ale nawet tacy filozofowie jak Arystoteles napawali, przezywał każdego barbarzyńcem, kto nie był Greczynem nie znając téj przedmiotowości w sądzie o sobie i o innych, którą Rzymianin tak korzystnie od Greczyna się odznaczał. Szczególniejszą téż, jeżeli się pominie takie wyjątki, do jakich Polibijusz należy, pałał Greczyn niechęcią ku Rzymianinowi, a ta ślepa rzeczywiście niechęć utrzymywała się nawet wbrew własnemu interesowi Greczyna, który zapomniał o tem, że odkąd Grecyja stała się częścią państwa rzymskiego, odtąd jéj wpływowi cywilazacyjnemu daleko obszerniejsze otwierało się pole, aniżeli to, które w czasie swojéj udzielności politycznéj miała. Ten wpływ grecki długo się wzmagał pod opiekuńczemi skrzydłami orła rzymskiego nie tylko na krańcach wschodniéj granicy państwa rzymskiego ale nawet na kresach zachodnich jak np. na półwyspie iberyjskim. Mimo to nic chciał się pozbyć Greczyn bielma z oczu, kiedy nawet tak stósunkowo bezstronny historyk jak Plutarch przechylał się zwykle ulegając swojemu uprzedzeniu narodowemu na stronę Greczyna, zapewne dlatego, aby koniecznie dowieść, że tenże nie