Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 03 - Krwawy generał.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swoich politycznych przeciwników; dostojnik kościoła, trzymający w ciemnocie umysłowej swój naród i ogłupiający go swemi proroctwami i wróżbami — nie jest jednak zupełnie zwyczajnym człowiekiem.
Pewnego razu, gdy siedzieliśmy w gabinecie Bogdo i książę Dżam-Bałon tłumaczył mu moje opowiadanie o postępach nauki zachodniej, starzec nagle podniósł głowę i zaczął nasłuchiwać, co się dzieje w kaplicy; jakkolwiek wytężałem cały swój słuch, żaden dźwięk nie dochodził mnie. Wreszcie ślepiec podniósł się z poduszek i pokornym, przestraszonym, pełnym ekstazy religijnej głosem rzekł:
— Bogowie wzywają mnie...
Sekretarze, podtrzymując Bogdo pod ręce, doprowadzili go do kaplicy. Wszedł sam i szczelnie zamknął za sobą drzwi. Pozostawał w kaplicy przez dwie godziny, które spędził na modlitwie. Składa się ona z rozmowy z niewidzialnem bóstwem, w imieniu którego Bogdo sam daje odpowiedzi na swoje pytania. Wyszedł z kaplicy blady, wyczerpany, lecz spokojny i radosny. Jest to osobista modlitwa samotna „Żywego Buddhy“.
W kościelnych ceremonjach Bogdo bierze tylko udział bierny. Jest wtedy tylko „Bogiem“. Lamowie stawiają go z tronem na ołtarzu i modlą się do niego wraz z pobożnym ludem. On