Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 03 - Krwawy generał.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dostawał czerwoną taśmę na szyję na znak dokonanej pielgrzymki.
Dnżo wiedziałem o Bogdo-Chanie, czyli o „Żywym Buddzie“, zanim ujrzałem go w Urdze. Nieraz słyszałem opowieści o jego pociągu do alkoholu, co doprowadziło go nawet do utraty wzroku; o jego dążeniu do zewnętrznej kultury europejskiej; o jego żonie — „dahyni“, dotrzymującej mu towarzystwa w pijaństwie i w przyjmowaniu posłów cudzoziemskich. Opowiadano mi, że w pałacu stoją klatki z małpami i zamorskiemi ptakami, i że w parku przechadzają się słonie. Bogdo jest posiadaczem wspaniałego samochodu, światła elektrycznego, telefonu, gramofonu, fortepianu automatycznego i innych wynalazków europejskich, jak naprzykład aparatu, masującego twarz, separatora do mleka.
Wszystko to, oczywiście, widziałem, lecz prócz tego zauważyłem jeszcze coś bardziej interesującego i imponującego.
W gabinecie „Żywego Buddhy“, gdzie przechowywano szkatułę rzeźbioną z kości słoniowej, zawierającą pięczeć imperatora, a gdzie w dzień i w nocy czuwali lamowie-sekretarze, panowała dziwna cisza i prostota. Zwyczajny lakierowany stolik z chińskiemi przyrządami do pisania, szkatuła z pieczęcią, zawiązaną w żółtą, jedwabną chustkę, niski fotel i bronzowy piec stanowiły całe umeblowanie. Na ścianach wid-