Strona:Ferdynand Ossendowski - LZB 02 - Przez kraj szatana.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od Wan-Dzao-Dziunia, aby jego konwój nie przeszkadzał pogromowi. Mówi on, że przedtem jednak władze chińskie muszą zmusić oficerów rosyjskich do oddania posiadanej broni. Tylko wtedy — zaznaczył mówca — stanie się zadość zemście Chińczyków za utopienie przez Rosjan 3000 kuli w Amurze w roku 1900.
Mówca zalecił zebranym, aby, nie rozchodząc się, czekali na jego powrót, gdyż on bezzwłocznie chce jechać do gubernatora i przedstawić mu żądania wiecu kuli i gaminów.
To powiedziawszy, mówca przerzucił karabin przez ramię i skierował się ku bramie. Wówczas spostrzegłem, iż człowiek leżący pod płotem szybko podniósł się z ziemi, rozwiązał białego konia, wskoczył na siodło i, odwiązawszy drugiego konia, odprowadził go o paręset kroków w kierunku przeciwnym od miasta. Pozostawiwszy tu wierzchowca, skrył się za rogiem płotu.
Chińczyk wyszedł za bramę i, zobaczywszy konia, stojącego w polu, skierował się ku niemu. Ledwie minął róg, za którym czaił się jeździec na białym koniu, gdy ten zjawił się nagle, porwał Chińczyka na siodło i nawpół zduszonemu