Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

domu hrabiny Kleinmichel, gdzie się odbywają jakieś tajemnicze nabożeństwa nocne, podczas, których „zjawia się Chrystus“ — prawdziwe oburzenie zapanowało w stolicy, a opasły mnich był zmuszony opuścić gościnne dla niego brzegi Newy.
W Piotrogrodzie w r. 1910 zjawiła się na przedmieściu stolicy jakaś stara rozpustna kobieta, która za pomocą bardzo zręcznie zorganizowanej reklamy, ogłosiła się jako „wcielona bogarodzica“, która ma męża Józefa i syna — Jezusa. Tłumy ludzi garnęły się do „bogarodzicy“, a ta leczyła i pocieszała chorych i strapionych, albo wodą newską, albo też dotknięciem dłoni. Ludzie całowali jej nogi i ubranie, składali hojne ofiary, a „bogarodzica“ skrzętnie ciułała grosz, nabywając gdzieś na prowincji domy i ziemię.
Kler i pewna część prasy rozpoczęła kampanję przeciwko tej „Madonnie“, lecz naraz wszystko umilkło. Policja, cenzura i najświętobliwszy Synod oznajmili najbardziej gorliwym popom, oraz redaktorom dzienników, że atak na „bogarodzicę“ jest niestosowny, ponieważ ta.... była zaszczycona audjencją u cesarzowej w czyjemś prywatnem mieszkaniu.
Kilka lat potem panowała „Madonna“ bezkarnie, aż w jej mieszkaniu kogoś okradziono. Śledztwo wykryło, że „błogosławiąca“ dłoń „bogarodzicy“ brała w tem czynny udział wraz z mężem