Strona:Ferdynand Ossendowski - Cień ponurego Wschodu.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do Najwyższego, prosząc już nie o ratunek dla siebie, lecz dla kraju. Żadne prześladowania i urągania nikogo nie straszą więcej. Bywały wypadki, gdy bolszewicy wpadali do kościoła i strzelali, usiłując przerazić i rozpędzić modlących się. Lecz napróżno wszystko! Żadnej paniki, a tłum nawet głowy nie poruszył na odgłos strzałów. W takich chwilach widać, jak Rosję opanowała mistyczna gotowość aby umrzeć męczeńską śmiercią za szczęśliwy los następnych pokoleń rosyjskiego narodu.
Podczas Wielkanocnego Nabożeństwa w r. 1918, bolszewicy w Moskwie wpadli do kościoła, gdzie odprawiał mszę sam patryarcha wszechrosyjski Tichon. Nikt z tłumu nie poruszył się nawet, wtedy jeden z komunistów strzelił do Patryarchy i zranił go w rękę. Patryarcha nie obejrzał się i modlił się dalej, aż wreszcie zwrócił się do tłumu i zaintonował radosną pieśń religijną: — „Chrystus zmartwychwstał“. Zapał nie do opisania, zachwyt i ekstaza opanowały tłumy. Bolszewicy zrozumieli ten nastrój i niezwłocznie opuścili kościół
Podobny nastrój podniecenia religijnego panuje we wszystkich sektach.
Wyznawcy starej wiary stali się jeszcze bardziej ostrożni w stosunku do ludzi innych wyznań; we wsiach starowierskich zapanowała jeszcze bardziej surowa moralność i dyscyplina; zostali