Przejdź do zawartości

Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Pod polską banderą.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

leżące na półkach zwoje cienkiej hiszpańskiej karazji, altembasów różnobarwnych, lam świecących, cienkiego jak pajęczyna muślinu, jedwabnej szemki, sztuki najlepszego gmentu lnianego, walensy i anszkotu. Z kołków zwisały wspaniałe, bogate wolanty, smukawice, sółtany, oświki, bramki, rańtuchy, łoktusze, forboty, wstążki i inne stroje, potrzebne białogłowie — odświętne, wyjazdowe i domowe; w puzderkach połyskiwały złotem i kamieniami zankiele, sprzączki, klamry, zaponki, alszbanty, pągwice, a na samym przedzie stał sepecik z drzewa cynamonowego, a w nim — pierścienie, zausznice, obręcze ozdobione turkusami, krwawnikami i emalją oraz mała, niby tabakiera, z onyksu wycięta skrzyneczka z pierścieniem, w którym skrzył się i mienił duży, jak bób turecki — parangon, zdobyty przez młodego rycerza na jakimś możnym bojarze pod Kłuszynem.
Na uboczu stały emalją powleczone lub ze szkła tęczowego lane balsamki z pachnidłami; w głębi — na mosiężnych haczykach wisiały zwierciadła, w srebro, kość słoniową i drzewo cudzoziemskie oprawne.
— Z Rygi sprowadzimy przednią mistrzynię fraucymeru, co uszyć umie i wszelkie fjoki układać — śmiał się pan Haraburda, ucieszony radością żony. — Taka ci wszystko porobi, czego zażądasz, a gdy się oporządzisz, do sąsiadów pajuków poślemy, aby zjeżdżali na zabawę. Zatańczymy sobie wielkiego, cenara, no i naszego krzesanego, hu-ha!
Porwał panią Wandę wpół i tupiąc, bijąc hołubce, okrążył z nią alkierz, wybiegł do izby jadalnej, a później do świetlicy i sieni w szalonych obrotach tanecznych, w wirze pocałunków i objęć, pośród pokrzyki-