Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Pod polską banderą.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

surowo sądził, poparcie w sprawie palącej przyrzekł i błogosławieństwo kapłańskie przysłał.
Przeminęła zima, w ciągu której załoga „Dumnej Filsandy“ pracowała w pocie czoła, pomagając imć panu Ahronowi przy budowie dużych szkut a jeszcze bardziej przy nauczaniu sztuki żeglarskiej sprowadzonych z całego Pomorza ciurów i ludzi ochotnych. Przed wiosną stu dziesięciu wyćwiczonych okrętników kręciło się po Pucku i Oliwie.
Pewnego poranku brygantyna odpłynęła z zatoki i stanęła przed Gdańskiem, koło latarni, a na jej rufie widniał napis „Zjawa Morska“. Takie bowiem imię nadano pierwszemu bojowemu okrętowi polskiemu.
Cały Gdańsk wyległ, aby spojrzeć na piękną brygantynę, świecącą czystością, białością żagli i połyskującą lufami armat, a jeszcze bardziej — szkarłatem swoich bander i flagi, nad sterem powiewającej. Zaroiły się dokoła okrętu szalupy, barkasy, jolki i inne łodzie, w których płynęło mieszczaństwo gdańskie, z podziwem oglądając oczami znawców bieżny kadłub, mocarne ożaglowanie i uzbrojenie „Zjawy Morskiej“. Kupcy i żeglarze kręcili głowami i cmokali z zachwytu.
Pan Haraburda, idąc za poradą pana starosty puckiego, zaprosił i ugościł na swojej brygantynie burmistrza, rajców i znaczniejszych ludzi z Gdańska, nawiązując z ojcami grodu przyjazne stosunki, w czem mu sekundowała wysoko urodzona, dostojna pani Haraburdzina, odrazu zdobywająca wszystkie serca uprzejmością pańską, szczerością, z serca płynącą, i rozumem, którym wszystkich w podziw wprawiała.
Na ucztę ucztą odpowiedział w swoim pałacu graf Krockow, wielki Rzeczypospolitej miłośnik, jako że