Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Pod polską banderą.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tykane, a opasane bindami, ciężkiemi od nitek złotych i srebrnych, łańcuszków i kamieni; inne — młodsze podwiki dumne były z bryżyków i fioków czubiastych, misternie ułożonych z cudzych włosów, zlepionych wonnem mydłem, z obfitych i bogatych nad podziw inderaków z jedwabiu włoskiego. Tak wystrojone niewiasty pobrzękiwały manelami i zausznicami, zgrabnie na ramiona mętliki barwne zarzucając.
Możne kupiectwo nosiło się z niemiecka, a więc — pludry obcisłe z jasnego sukna luńskiego, kaftany aksamitne, ciężkie pasy z litych klamer srebrnych, a na to kabaty, futrem opuszone, i berety do koloru.
Szlachta — żupanów używała, kontuszów, delij bogatych z zaponami, po ojcach wziętemi, a kamieniami drogiemi i złotem połyskującemi, ferezyj starodawnych, karabel dziadowskich, nieraz damascenek zacnych lub batorówek, czapek magierek, jak na rycerzy przystało, co wroga z trzech stron wyglądali.
Pan starosta rad był widzieć tylu znakomitych gości, bo tego i owego, co przedtem krzyw był na polskie panowanie, na swoją stronę przekabacił, kupcom podsunął myśl potrzebną, szlachtę do ofiarności podbudzał, a nad wszystkiem czuwał i nic nie opuścił.
Dumnego Jana Ostroroga, magnata i wojewodę poznańskiego, który zagustował sobie w panu Haraburdzie i porucznikostwo w swej chorągwi husarskiej rycerzowi powierzał, pan starosta tak na swoją modłę urobił, że ten kaletę szeroko rozwiązał i na budowę armaty dukatów garście dwie sypnął, nie licząc.
Pan Władysław nie miał chwili wolnej, bo razem z Ahronem i jego cieślami z cyrklem w ręku i łokciem żelaznym pod pachą wymierzał każden kawałek