Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Pod polską banderą.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dziwowało się morze i pytało nieba, jak się to działo, że minęły czasy, gdy Hanza potężna o łaski króla polskiego Zygmunta I-go błagała, a on rozsądzał spory królów Dunów i Szwedów; lub gdy gdańskie galjony do Memla wpadały, niosły ogień i miecz mistrza krzyżaków Albrechta do hołdu, Zygmuntowi Staremu należnego, zniewalając?
Opowiadały, warcząc, strugi ciężkiej, zimnej wody o dziarskich pływankach Szarpinga, admirała Zygmunta-Augusta, Jagiellona rodowitego; śpiewały głośno pienne struny-smugi o dziejach polskich żeglarzy, łuną świecących kawalerom krzyżowym w Inflantach i Groźnemu Iwanowi.
Cała armata zbrojna pruła w owe czasy Jagiellończyka szczerego wody Bałtyku, a lęk ogarniał serca żeglarskich krain angielskiej i duńskiej; skargi zanosili na rosnącą potęgę morską walecznej Polski książęta niemieccy i przemożna Hanza.
Łkały fale, że po zgonie króla, krokiem rycerza stąpającego ad dominium maris Baltici, nie nosiły już więcej na swych zwichrzonych grzbietach okrętów, z których rozlegała się o świcie i o zmroku wieczornym pobożna pieśń Lechitów — „Bogarodzico“.
Żaliły się wały i wściekle, rozpaczliwie biły w spychy przylądków i w łachy pustynne, rozpowiadając płaczliwie, że złe szatany usidliły polskie dusze, bo zrodziły one gadkę okrutną, bluźnierczą, iż „rychlej łabędź będzie pługiem ziemię orał, niźli Polak po morzu żeglował!“
— Gdzież wy — ryczały i miotały się chochoły grzywiaste — gdzie wy sławni, waleczni pomorscy żeglarze, woje Warcisławowe? Dlaczego w mil-