Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Mocni ludzie.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żadnego gadania! Od czegóż jest nasz miły, energiczny komisarz policji Iwan Własowicz?! On z pewnością nauczy tuziemców zalecanego przez starożytnych mędrców zwyczaju — milczeć, milczeć i jeszcze raz — milczeć! Cha! Cha! Cha!
Po tej krótkiej naradzie Safianow powrócił do izby, gdzie rewizor pił herbatę z arakiem i konfiturami, przy czym oczy mu się kleiły, a głowa raz po raz opadała na piersi. Baron Toll odszedł wkrótce do przeznaczonego mu pokoju, aby wypocząć po podróży i zbyt obfitym obiedzie syberyjskim. Po chwili już spał, lecz i przez sen nie przestawał chwalić kawioru z jesiotra, wędzonych nelm, pierogów z „grużdziami“, jarząbków w sosie śmietanowym i placków, polanych konfiturą z malin.
Tymczasem w domach samojedzkich panował popłoch.
Urzędnik pokazywał im jakiś papier i żądał zapłaty podatków. Nic nie pomogły przysięgi tuziemców, że przed półrokiem ściągnięto z nich podatki oraz haracz, którym obłożyła ich policja. „Isprawnik“ i towarzyszący mu „uriadnicy“ wymachiwali pięściami i batami rozbijając nosy, wargi najbardziej opornych Samojedów i wyciągali ze schowków pieniądze lub najdroższe futra.
Prawdopodobnie sztuka ta udałaby się znakomicie, bo wójt Pyraga, ogarnięty strachem, w milczeniu przyglądał się bezprawiu i gwałtowi, gdyby nie syn Wotkuła, czternastoletni chłopak Ganga, który, prędzej od innych uczniów Lisa posiadł był sztukę pisania i czytania.
Gdy urzędnik z policją wdarł się do domu łowca i zażądał od matki Gangi zapłacenia podatków, chłopak wystąpił naprzód i oznajmił:
— Ojciec mój Wotkuł jeszcze w sierpniu zapłacił wszystko!
— Łżesz! — ryknął komisarz policji. — Oto rozkaz rewizora a w nim stoi, że musicie płacić!
To mówiąc machnął przed twarzą chłopca papierem.