Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Huragan.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Do gubernatora zbliżył się aresztant, którego prowadzono na tortury, i nisko się kłaniając, rzekł:
— Jeżeli mądry tao-taj zechce oszczędzić moim piętom bambusów a katowi pracy — na osobności wszystko mogę tobie, studnio mądrości, objaśnić!
Tao-taj skinął na żołnierzy, aby spuścili więźnia z łańcucha, i wprowadził go do kancelarii.
— Długo włóczyłem się po świecie, możny panie — zaczął aresztant — i dużo widziałem dziwnych rzeczy. Wiem, że to była latająca maszyna, wymyślona przez „białych diabłów“. Narobiłaby nam moc kłopotów, gdybym jej odrazu nie spostrzegł i nie wykrzyknął na cały głos twego przesławnego imienia. Siedzący w maszynie biały djabeł uląkł się i odleciał.
Po chwili tao-taj wyszedł z kancelarii kazał puścić więźnia do domu, a sam zabrał się do pisania raportu do Pekinu.
„Straszny potwór, kierowany przez europejskiego złoczyńcę, uczynił napad na Nanking i okoliczne osady lecz dobrze zorganizowana przezemnie i czujna, z powodu moich starań, załoga, stanęła w sprawnym, żądanym surowo przezemnie ordynku co przeraziło napastnika i zmusiło go do ucieczki przed mojemi siłami zbrojnemi... — tak się zaczynał raport, a że tao-taj pisał aż do północy, musiał on z pewnością w rezultacie przysporzyć mądremu administratorowi nowych tytułów, zaszczytów i szklanych gałek na czapce i galonów do europeizowanego munduru.
Samolot tymczasem przelatywał nad mongolskiemi stepami, hucząc i turkocząc. Rozbiegały się w popłochu wielbłądy, tabuny koni, barany i ow-