Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Huragan.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przez Beni Husseimów, Adżaż zatrzymała się i z przeraźliwym krzykiem:
— Demm! Demm!“[1]
podbiegła do młodzieńca i, zanim on miał czas zrozumieć jej zamiar, błysnęła nożem i uderzyła go w ramię.
Duquesne, nie zwracając uwagi na buchającą krwią ranę, porwał dziewczynę za ręce, wytrącił nóż i ścisnął potężnemi ramionami.
— Mógłbym cię udusić, jak szczenię, wrzucić do morza, jak złośliwą żmiję, lecz jesteś kobietą niestety, więc idź, idź sobie!
Młodzieniec powiedział to zdławionym od gniewu i bólu głosem i zwolnił dziewczynę.
Stała przez chwilę nieruchoma i milcząca, a później rozdarła na sobie burnus i rzuciła się do młodzieńca mówiąc ze łzami w głosie:
— Spełniłam przepisy Hadith... Dokonałam krwawej zemsty... teraz chcę przewiązać ranę. Nie bój się, sidi, zrobię dobrze. Wierz mi... o, wierz!
Zrobiła opatrunek i zatrzymała krew.
Gdy Duquesne zapinał na sobie koszulę, Adżaż odrzuciła „ltam“ i, porwawszy młodzieńca za szyję, zaczęła okrywać jego twarz, pierś i ręce pocałunkami.

— Tyś piękny, jak młody dąb z Mammora, miły sercu, jak kwitnące drzewo oliwne, usta twoje wonne są, jak smoła Adrar, jak amora z Lewatanu, oddech słodki i upajający, jak olejek róży, oczy twoje, jak dwa słońca.

  1. Demm — krew i krwawa zemsta.