Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Huragan.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy już skończył, do izby wślizgnęła się Adżaż
— Co ci się stało dziewczyno? — zapytał Duquesne, widząc, że Adżaż drży i zanosi się od cichego płaczu.
— Sidi... dobry sidi... — mówiła urywanym głosem, łkając coraz głośniej, — dobry, szlachetny sidi!..
— Mów, nic z tego nie rozumiem!
— Dobry sidi!... — błagała, chwytając go za ręce i za kolana, Adżaż — Ciało mego brata Brahima wyrzuciło morze na skały, wpobliżu jaskini..
— Głupie morze, że się wtrąca nie w swoje sprawy... — pomyślał zoolog.
— Jestem słaba kobieta... — łkała dziewczyna. — Chciałam, lecz nie mogłam wydobyć go z wody i wynieść na brzeg... aby pochować go w ziemi ojców... podług obyczaju, podług świętej Hadith...[1] Bądź miłosierny... bądź litościwy... bądź szlachetny... dopomóż mnie złożyć go na brzegu... Sąsiedzi zabiorą go później, gdy ty, sidi, odejdziesz stąd...
— Dobrze jeszcze i to, że nie prosi, abym temu drabowi pogrzeb wyprawił i nad grobem mowę wygłosił — pomyślał Duquesne i, kiwnąwszy głową, rzekł:
— Chodźmy!

Gdy zbliżyli się do jaskini, gdzie zoolog wykrył broń, przemycaną dla powstańców z Riffu

  1. Hadith — tradycja muzułmańska, zatwierdzona przez proroka Mohammeda.