Strona:Ferdynand Antoni Ossendowski - Huragan.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gielskiego, rzetelnie wypłacającego mu pensję za posłuch i pokorę.
Emir transjordański, Abdullah, miał przy sobie doradcę — angielskiego pułkownika, człowieka stanowczego i pozbawionego wszelkich sentymentów, dla Anglika zbytecznych.
W Palestynie panował, jak król, wysoki komisarz angielski.
Wszyscy biali wielkorządcy uroczyście twierdzili, że skoro tylko Arabowie staną się narodem dojrzałym pod względem politycznym, komisarze, urzędnicy i wojska porzucą kraj, nad którym, dla jego szczęścia, roztaczają tymczasem swoją opiekę.
Wreszcie Anglja oddała najlepszą część Palestyny Żydom, wykupując od Arabów najżyźniejszą ziemię pomiędzy górą Karmel, Hauranem a jeziorem Tyberjady.
Posłyszawszy o tem, Ibrahim Atrasz, zrozpaczony i przybity do ziemi straszną nowiną, porzucił dom i swoje góry.
Pomknął do Bagdadu, aby dotrzeć do emira Feisala.
W Bagdadzie angielscy oficerowie nie dopuścili go do emira.
— Najperw stawimy siebie przed pułkownikiem Higginsem — oznajmili Druzowi.
Gdy wprowadzono go do gabinetu pułkownika, Ibrahim drgnął i zbladł.
Poznał bowiem tę bladą twarz, zaciśnięte wargi i bezbarwne oczy.
Należały niegdyś do „białego szeicha Mekki“.
Stał i nieruchomym, groźnym wzrokiem patrzył Atrasz na tego człowieka, w angielskim mundurze „chaki“, ozdobionym wstążeczkami or-