Strona:Feliks Przysiecki - Śpiew w ciemnościach.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hej! Wino, szał i karty, do stu jasnych katów!
On wygrać musi nawet do samego czarta,
Jak zawsze zgarnie z stołu rulony dukatów,
Ale w talji jest jedna niebezpieczna karta...

Dama — trefl, przyodziana w tajemnicze szaty,
Smukłą rękę, na której lśni czarny diament,
Wyciąga w grze ku niemu i zgarnia dukaty,
Wywołując przesądny pośród graczy zamęt.

Także luster unikał, bo ich wnętrze kradło
Dumne oblicze króla odważnych birbantów
I zamiast niego straszne patrzało widziadło,
Rudy kutwa, ów handlarz pereł i brylantów.

Aż raz, gdy pił z kompanją na maskowym balu,
Przybrany najcudaczniej za czerwień — waleta.
Trąciła się z nim nagle zakryta w woalu,
Nikomu w całem mieście nieznana kobieta.

Smukłą ręką z pierścieniem dziwnym, bez klejnota,
Jakieś znaki mu daje tajemne na migi...
Już idzie, idzie za nią... Pobladła hołota
Zaskoczona zagadką dziwacznej intrygi.