Ta strona została uwierzytelniona.
AWANTURA
Nocami, kiedy leżę pod kołdrą z mą Psychą,
I myśląc o tem wszystkiem zaczemś innem płaczę,
Kojony pustych kątów melancholją cichą,
O bardzo dziwnych światach i czynach majaczę.
Jak inżynier — fantasta, co ma coś z poety,
Telefonem połączam z ziemią gwiazdy, słońce,
Szkicuję w myślach plany na nowe planety
I dumam gdzie je rzucić, na jakie bezkońce.
Przez puste, srebrne pola, przez jesienne chmury,
Jak Don Juan, wyruszam w mym starym paltocie
Na hazardów miłosnych dzikie awantury,
Gwiżdżąc po drodze piosnkę o jasnej głupocie.
Wytęsknioną kochankę porwałem z klasztoru...
W dreszczach miłosnych pieszczot jak serce kołacze!
Prędzej, prędzej! — przez puste, jesienne wieczory,
Niech cię wprowadzą w czarne, nadmorskie pałace!