Strona:Feliks Przysiecki - Śpiew w ciemnościach.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MODLITWA TĘSKNOTY
I.

Gdy w zmroku mój samowar, ulicznik — poeta,
Gwiżdże pieśń melancholji rozwłóczeń po mieście,
Zdaje mi się, że do mnie zajedzie kareta
I ona wbiegnie szepcąc namiętnie: nareszcie!

Roztrzepany mój zegar, ten dziwak fantasta,
Wskazuje mi zbłąkane po świecie godziny, —
Więc się włóczę za niemi w orjentalne miasta
I w skłamane z powieści Vernego krainy.

Jakieś barwne wspomienia z fotoplastikonu,
Wplątane w świat skłamanych przez siebie wydarzeń,
Obce miasta, żegnane gdzieś z okien wagonu —
O, jak pełny obrazów jest album skojarzeń!...

Lecz jak wielki jest smutek, gdy się nagle zoczy,
Że świat snów, co się cudnie, jak nić baśni mota,
Żaden zamiar podniosły w całość nie jednoczy,
Tylko tułacza nad nim modli się tęsknota.