Strona:Feliks Kon - Nieszczęśliwy.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Widocznie komarów tu mało, przysłali jeszcze jednego.
Położenie moje nie należało do przyjemnych. Zbyt serdecznie przywitaliśmy się, by teraz bez wyrządzenia mu przykrości natychmiast pożegnać się i rozejść… na zawsze, a z drugiej strony niezbyt przyjemnie było zawierać bliższą znajomość z Komarem. Po chwilowym wahaniu jednak wyciągnąłem po raz drugi do niego rękę i zaprosiłem do siebie.
Komar odmówił i żadne namowy nie pomogły.
Kropla dumy, która w nim pozostała, silniej jeszcze obudziła we mnie chęć zbliżenia się do niego.