Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mnieć nie może. Kierownikiem całej tej akcji był gienerał Iljaszewicz. Na nim też postanowiła Kutitońska zemścić się za krzywdy towarzyszy, za podeptaną godność ludzką. Uciekła z miasteczka, wyznaczonego jej za miejsce osiedlenia, przyjechała do Czyty i tu, we własnym mieszkaniu gubernatora, strzeliła doń... Chybiła... Pomimo to jednak oddano ją pod sąd wojenny i skazano na śmierć, a następnie „ułaskawiono“: zamieniono wyrok śmierci na dożywotnie ciężkie roboty i wtrącono samą jedną do wilgotnej komórki w więzieniu w Wierchnieudińsku, bacznie przestrzegając, by żadnej komunikacji ze światem zewnętrznym nie miała, by nikt nawet z materjalną pomocą nie mógł pospieszyć skazanej... Prócz niej nikogo z politycznych w tym więzieniu nie było. Była sama jedna pośród kryminalistów. To ją ostatecznie zgnębić miało. Okazało się jednak, że zatwardziali w przestępstwach kryminaliści daleko więcej uczucia ludzkiego w sercu posiadali, niż postawieni na czele całego kraju gienerałowie. Aresztanci Wierchnieudińskiego więzienia odejmowali sobie od ust, byle tylko „męczennicy“, jak ją nazywali, dostarczyć lepszego pożywienia, gazety, nawet marki, by mogła list wysłać.
O, z jakim uczuciem wdzięczności opowiadała Kutitońska o tych swoich dobroczyńcach!