Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wódką... Są jeszcze gorsi... Ale są też i tacy, których nawet życie nie złamało, którzy dotąd zachowali młody zapał i dziś gotowi są tak samo z bronią w ręku wystąpić, jak wystąpili ongi... Zawsze po przyjściu na etap odszukiwaliśmy te drogie napisy, nie zważając na to, że obok tych szanowanych nazwisk, obok dyszących wiarą napisów, nieraz znajdowaliśmy brudne, cyniczne napisy kryminalistów...
Szliśmy na Sybir w 20 lat po powstańcach i spotykając po etapach ich nazwiska, nieraz myśleliśmy o tym, co się z nami stanie po takim okresie czasu... Nieraz stawialiśmy sobie męczące pytanie, czy i dla nas po powrocie do kraju już się nie znajdzie miejsca... Nie była to małoduszność... Czyż nie spotykaliśmy już późniejszego pokolenia rewolucjonistów — rosyjskich „narodników“-ludowców, dla których cały ruch polityczny, zapoczątkowany przez „Narodną Wolę“, był zupełnie obcym dążeniem, którzy najzupełniej podzielali zdanie teraźniejszego leadera socjal-demokratów rosyjskich, Plechanowa, wypowiedziane przezeń na zjeździe partji „Ziemia i Wola“ w Woroneżu, że rewolucjoniści, przez przystąpienie do akcji politycznej, zdradzają sprawę ludu.., którzy też nie wracali do kraju, bo nie mieli „do czego“ wracać. Ale takie chwile niewesołych reminiscencji bywały rzadko. Im dalej posuwaliśmy się na wschód, tym częściej