Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

celi... Nikogo... Piękności etapowe znikły. Pociągnięte urokiem paniczyków, w ich objęciach szukały ukojenia za krzywdę doznaną przy wyborze bogdanki dla oficera.
Tego już było dla żołnierzy zanadto. Oburzeni, gwałtem wpychali kobiety do poprzedniej celi. One, podchmielone i podniecone, wyrywały się z ich rąk, klęły na czym świat stoi, chowały się pod tapczanami w celach... Wyciągano je stamtąd... Znowu się wyrywały i kryły... Cała partja się żywo tym borykaniem zainteresowała... Sympatje po stronie kobiet... Ale żołnierze nie ustępują placu... Lubieżni kochankowie w jednej chwili przekształcają się w władzę... Powołują się na prawo, żądają od kobiet powrotu do wyznaczonych im cel... Te nie rozumieją tej nagłej metamorfozy, jaka się w oka mgnieniu dokonała, okazują opór... W korytarzach gromadzi się coraz więcej żołnierzy, wszczyna się bój, przynoszą ręczne kajdanki i byłe kochanki okrwawione, w poszarpanej odzieży, okute w kajdany, zwyciężone, wtrącone zostają do celi.
Krzyki i złorzeczenia 300 ludzi w pozostałych celach, płacz dzieci zbudzonych tym hałasem ze snu, przekleństwa szulerów, którym przerwano grę, wtórują temu „wprowadzeniu porządku“... Wzburzenie jeszcze długo panuje na etapie, a następnego dnia już o 5-ej godzinie z rana musi być