Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sty. Żołnierze częstują swe bogdanki wódką, słychać dźwięki „bałałajki“, tupanie tańczących.
Naraz rozlegają się dźwięki dzwonków i gwizdki wartujących z zewnątrz ogrodzenia żołnierzy... Nadjechała „partja szlachecka“...
Kilka słów o tej partji, jako o swojego rodzaju „rarytesie“.
Kodeks rosyjski, stojąc na gruncie: „noblesse oblige“, za różne przestępstwa (kradzież, zabójstwo i t. p.) bardziej surowo karze przedstawicieli stanów uprzywilejowanych niż plebejuszów. Ale gdy papierowej sprawiedliwości już zadość się stanie, rząd, pomny na to, że ci przestępcy (urzędnicy i szlachcice) są kością z jego kości i krwią z jego krwi, od najsurowszej kary — zwykłej pieszej wędrówki z etapu na etap — ich zwalnia. Ci „panonowie przestępcy“, jak ich ich nazywają żołnierze i kryminaliści, jadą furmankami po 45—50 wiorst dziennie, półtora razy większą kwotę pieniędzy otrzymują na żywność i tylko na noclegi zjeżdżają na etap.
Klnąc, tak jak tylko żołnierz rosyjski kląć potrafi, zrywają się żołnierze z posłania i wychodzą na spotkanie partji, ale przy spotkaniu tłumią niezadowolenie i uprzejmie i grzecznie witają nowoprzybyłych. Dla tych chłopów w mundurach nie utracili oni uroku „panów“. Spieszą się żołnierze z przyjęciem szlachciców... Wracają do opuszczonej