Strona:Feliks Kon - Etapem na katorgę.pdf/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szczytnej misji. Skakały sobie do oczu, niemal że do bójki nie doszło... Szło tu nie o zarobek, nie o bardziej smaczny kąsek chleba, a li tylko o zaszczyt... „Sam naczelnik etapu“... W tym świecie ma to walor niemały... Wreszcie wybór pada na młodą, 18 lat zaledwie liczącą „brodiażkę“ (włóczęgę) Saszę. Wyboru w ostatniej instancji dokonywa starosta, i konkurentki volens nolens ustąpić muszą... Z hardo podniesionym czołem, dumna ze zwycięstwa, jakie zawdzięcza swej urodzie, z całą świadomością swej wyższości, z góry spoglądając na towarzyszy niedoli, idzie Sasza na pokoje oficera... A za odchodzącą spoglądają z pewnym nawet podziwem zamężne kobiety, chłopki, któreby jeszcze przed kilkoma miesiącami u siebie na wsi taką Saszę ukamienować były gotowe; spoglądają dziewczęta 13—14-letnie, wreszcie mali chłopcy... Nie tylko we własnych oczach, ale w oczach całego aresztanckiego ogółu jest taka Sasza bohaterką.
Za przykładem oficera idzie feldfebel, podoficerowie, żołnierze z tą tylko różnicą, że oni nie polegają na wyborze starosty i wybierają sami.
Pełnienie służby nie daje możności oddania się rozkoszy. Żołnierze się spieszą, „powierka“ odbywa się wcześniej niż zazwyczaj... Zaledwie zmierzch, a już wszyscy są pod kluczem... Brudny budynek etapowy przekształca się w olbrzymi dom rozpu-