Strona:F. Mirandola - Sztuka a lud.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

im widok nieba i wlał w duszę strach o jutro, gorączkę zarobku, dzieci najmitów uczynił kalekami od urodzenia, suchotnikami w kolebce, rozszerzył niepomiernie słownik chorób zawodowych, wzmógł do nieznanych dotąd rozmiarów alkoholizm, a wreszcie jakby się bał, by ci nędzarze w tych jeszcze warunkach nie poczęli radować się życiem, snuć rojeń o pięknie i marzyć, zakupił całą współczesną sztukę i skrył ją w muzeach, które się zamyka przed ukończeniem dnia roboczego po fabrykach; zamknął też teatry, ustanawiając wysokie ceny biletów, poezyę odciął od pnia ludowego a muzykę uczynił swą wyłączną własnością, którą się drogo płaci. Kapitalizm w gorączkowym swym trybie życia nie może zdobyć się na swe własne formy i małpuje wszystkie możliwe minione style. Stawia tedy w Paryżu i Londynie giełdę, ów przybytek legalnego złodziejstwa i oszustwa w stylu greckim, owym stylu, który głosi wesele, pogodę, szczerość, wolność wszystkich i równość wobec prawa; giełdę w Brukseli buduje w stylu gotyckim, który wyraża każdą swą linią, każdym łukiem modlitwę, pokorę, ślepe posłuszeństwo wyrokom Boga i pogardę wszystkiego, co ziemskie i t. d. i t. d.
Kapitalizm, potężny światowładny nie zdołał wytworzyć swego stylu, jakże wobec tego można marzyć, by biedny uciemiężony proletaryat stworzył swoją sztukę. Historya nas uczy, że to niemożliwe, ale ta sama historya daje nam rękojmię na przyszłość. Jeżeli sztuka